Nie bierz pracy na weekend - 3 proste kroki

Jak spędziłaś weekend? Na odpoczywaniu, czy na robieniu zaległej pracy pomiędzy wizytą u babci, niedzielnym obiadem i doglądaniem dzieci?

Dobre wykonywanie swoich obowiązków w pracy bazuje na tym, że jesteś wypoczęta, masz dużo energii i zapału. Jest ono znacznie łatwiejsze, kiedy pozwolisz sobie na relaks i dasz sobie czas na regenerację. Napiszę Wam o moich prostych i skutecznych sposobach jak przestać się zamartwiać pracą po wyjściu z niej. Zacznij żyć i być sobą po godzinach!

Oczywiście podstawą nie brania pracy do domu jest dobra organizacja zadań i priorytetów w trakcie pracy. O tym kiedyś napiszę więcej, ale jeśli siedzisz w pracy i ciągle sprawdzasz portale społecznościowe, albo biegasz na kawę do znajomych z innych pokojów, to niemal oczywiste jest, że możesz nie zdążyć z własnymi zadaniami i zostanie Ci sporo do zrobienia. Wtedy odpowiedzialność prawdopodobnie każe Ci zabrać część pracy do domu i będziesz siedzieć do późna a do pracy przyjdziesz już zmęczona i zdemotywowana. Szkoda na to czasu i energii (o czym świetnie pisał Paweł Bielecki we wpisie Nie jesteś bohaterem, jeśli robisz nadgodziny)

Przede wszystkim uświadom sobie, że zawsze znajdzie się coś do zrobienia, niezależnie od pory dnia i Twoich starań. Zawsze jest jakieś pismo, raport, analiza, sprzątnięcie szafki, uporządkowanie dokumentów. Masz trzy wyjścia:

  1. zabrać pracę do domu
  2. zostawić pracę, wrócić do domu i mieć wyrzuty sumienia i zadręczać się natłokiem pracy 
  3. zostawić pracę, wrócić do domu i żyć życiem prywatnym
Opowiem Ci co ja robię, żeby punkt trzeci stał się Twoją codziennością.

Streszczenie dnia

Pod koniec dnia pracy sprawdzam listę zadań, którą zrobiłam rano. Co wykreśliłam jako wykonane, co zostało do wykonania. Jeśli lista rano była dobrze zrobiona - nie powinno na niej wiele zostać. Jeśli zostało dużo do zrobienia, z reguły oznacza to, że źle oszacowałaś czas wykonywania pewnych czynności i musisz to zmienić następnym razem.
Tego typu spostrzeżenia, co do sposobu wykonania zadań, zapisuję w kalendarzu służbowym. Samo ich zapisanie pozwala mi utrwalić sobie pewne istotne rzeczy (to tak jak z pisaniem ściąg - robiąc ściągi uczyłam się i nie musiałam z nich potem korzystać). Ponadto, raz na jakiś czas, sprawdzam te notatki - przypominam sobie, że mogłam zrobić coś w inny sposób. 

Taki powrót do listy wykonanych zadań powinno Cię utwierdzić także w tym, że masz za sobą dzień pełen sukcesów - wykonane zadania są przecież tego świadectwem. Jeśli chcesz - zadania, które pozostały przepisz na czysto na liście zadań do wykonania następnego dnia. Zobaczysz wtedy jasno swój plan na nowy dzień i wiesz już czego się spodziewać jutro. 

Stwórz sobie rytuał przejścia

Chodzi o rytuał przejścia od pracy do życia prywatnego. Ja zwykle wracam z pracy rowerem. Ten czas jest dla mnie przyjemnością. Jadę, a z głowy wiatr wywiewa mi stres, zmęczenie i myśli o pracy. Jeździsz samochodem? Puść swoją ulubioną muzykę (może to być muzyka klasyczna, ale może to być też metal, jeśli lubisz. Masz blisko do domu - przespaceruj się, Zmieniaj trasę z pracy do domu. Kiedy pokonujesz tę trasę dzień w dzień tak samo - przyzwyczajasz się, możesz w trakcie drogi myśleć nadal o sprawach zawodowych. Zmieniając trasę - skupiasz się bardziej na samej drodze, jesteś uważniejsza co do mijanych szczegółów. Ponadto - wytwarzają Ci się nowe połączenia nerwowe w mózgu - co sprzyja kreatywności. 
Niezależnie od sposobu dojścia do domu - niech to będzie podróż nie tylko w przestrzeni fizycznej, ale także pomiędzy płaszczyzną zawodową a prywatną. 

Zainteresuj się sprawami domowymi

Przychodzisz do domu i kłócisz się z domownikami? Siadasz od razu przed telewizorem lub komputerem? Spróbuj po przyjściu spytaj domownika o to jak jemu minął dzień. Spytaj i słuchaj go uważnie. Zadaj dodatkowe pytania. To pozwoli Ci zapomnieć o swoim dniu. Ponadto, sprzyjasz budowaniu więzi rodzinnych. 
Możesz zadzwonić do kogoś bliskiego i porozmawiać przez telefon. Nie traktuj tego jednak jak własnego monologu o trudach w pracy - porozmawiaj o kimś, nie o sobie. Dzięki temu nabiera się odpowiedniej perspektywy - widzisz, że każdy z nas ma swoje problemy, które dla niego są najważniejsze. 

Komentarze