RECENZJA - Kolej podziemna

Dziś przeczytasz recenzję książki, która zdobyła nagrodę Pulitzera w 2017 roku.
via: Wydawnictwo Albatros

Tytuł: Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki.
Autor: Colson Whitehead
Wydawnictwo: Albatros

Nie wiem, czy wiesz, ale w 19 wieku (wcześniej też) istniało niewolnictwo. Łapano ludzi w Afryce, przewożono ich statkami w nieludzkich warunkach do Ameryki i handlowano nimi. Pracowali za darmo (lub za głodową stawkę), głównie na plantacjach bawełny. 
"Bezwzględny silnik przemysłu bawełnianego wymagał paliwa z afrykańskich ciał". 
Kobiety brano sobie siłą, a jak rodziły, to ich dzieci były przynajmniej dodatkową siłą roboczą, za którą nie trzeba było płacić. 
Za lenistwo, błędy w pracy, nieodpowiednie zachowanie, złe spojrzenie, ucieczkę karano ich cieleśnie lub śmiercią.
"Po śmierci murzyn stawał się człowiekiem. Dopiero wtedy był równy białemu". 
Jednak zaczynano sobie powoli zdawać sprawę, że to nie jest humanitarne i że może tak nie powinno się robić. Afrykanie mieli swoich zwolenników wśród białych, którzy starali się wykupywać niewolników, organizować dla nich przewóz do bezpieczniejszych rejonów Ameryki (często był to północny kierunek, Kanada). Przewóz powoli zaczynał się organizować, strukturyzować, powstawały tajne szlaki przerzutu. Nazywano to koleją podziemną, choć tak naprawdę to nigdy nie była kolej podziemna - jeśli organizowano przerzuty koleją, to tylko normalną, a często transportowano niewolników końmi, dyliżansami.
I o tym jest właśnie ta książka. O organizacji przerzutu czarnoskórych w bezpieczniejsze miejsca. Bohaterką jest Cora, która ucieka z plantacji, od okrutnego właściciela. To nie jest kolej podziemna, to kolejka górska emocji. Raz ogromna radość z udanej ucieczki, potem strach przed pościgiem, błogość bezpiecznej przystani, rozczarowanie, znowu strach, wściekłość.
Towarzyszymy Corze w jej różnych etapach podróży, w długiej podróży koleją (która tutaj jest naprawdę, a nie symboliczna), w trakcie ukrywania się i na etapie osiedlenia się przejściowych schronieniach.

Mnie te historie bardzo kojarzyły się z europejskimi opowieściami o pomocy Żydom, organizowaniu ucieczek z gett i ich ukrywaniu. Podobne historie, tylko inni ludzie byli ratowani.

Miałam bardzo wysokie oczekiwania co do tej powieści. Zdobyła w końcu wiele nagród, czytałam kilka recenzji wychwalających tę książkę pod samo niebo. Może właśnie dlatego podczas jej czytania i po skończeniu czułam głównie rozczarowanie.
To jest dobrze napisana przeciętna powieść. Bez wnikliwej oceny, bez wyjątkowego języka, bez barwnych postaci. Wszystko co było opisane było miałkie. W książce nie ma zbyt wielu drastycznych scen (a jeśli są, to wcale nie są zbyt szczegółowo opisane), są widoczne jakby kątem oka tylko i nie czułam zanadto głębokiej niesprawiedliwości i okrucieństw, jakich doświadczyli niewolnicy.
Może ta ilość złych emocji, krzywd i upokorzeń sprawiła, że Cora nie czuła już silnych emocji i dlatego powieść cała jest mdła i bez wyrazu?  

Niedługo będę czytać Księgę nocnych kobiet i liczę, że tamta powieść okaże się lepsza.

Znasz tę powieść? Podobała Ci się? Chętnie poznam Twoje zdanie - w końcu każdy inaczej postrzega książki, odbiera je przez pryzmat własnej wrażliwości i doświadczeń. Napisz w komentarzu poniżej, lub na profilu facebookowym

Cytaty pochodzą z omawianej książki.

Komentarze